Bardzo często winę za kiepski sygnał czy ***** zasięg odpowiada operator tylko nikt o tym nie mówi i zawsze szuka się problemów w sprzęcie. Lokalizacja, w której ja mieszkam jest idealnym przykładem faktu jakie operatorzy mają dziury w infrastrukturze i jak jeden operator drugiemu przeszkadza. W miejscu gdzie pracuję mam słabiutkie LTE, które dosłownie pochłania mi baterię. Wystarczy, że przemieszczę się 600 metrów na północ i mam pierwszoligowe (jak na Polskę) 5G. Na południu słabe 5G/średnie LTE. Przesuwając się na wschód jest ogółem dramat, bo często widuje się "3G" lub "H+" i dopiero około 4 km dalej jest bardzo dobre 5G. W centrum miasta (3km od miejsca pracy) jest słabe 5G/LTE. U moich Tesciów, na wsi bez WiFi Calling telefony w Plusie są martwe, a na wsiach na południe jest bardzo dobre 5G.
I jak za to winić producenta telefonów? Przecież to widać jak "gęsto" rozstawione są wieże. Szkoda tylko, że nie da się sprawdzić ich wydajności. Z kolei niedawno odbywałem kilkudniową podróż po Śląsku i Małopolsce i tam 5G miałem dosłownie wszędzie - w lesie, na autostradzie, dowolnej dzielnicy Krakowa, Katowic itp. itd. Moim zdaniem winą za takie postrzeganie sytuacji jest marketing sieci komórkowych, który można włożyć między bajki. Gdyby ta mapa Plusa ich rzekomego zasięgu 5G była papierowa to bardzo szybko znalazłbym dla niej zastosowanie.
